plecaku, a raczej o płachtach ochronnych, które były w środku.
Mogliby owinąć się nimi, wtuliwszy się uprzednio w siebie; w ten sposób najlepiej wykorzystaliby ciepło swoich ciał. Prowiantu też szkoda, posiłek porządnie ożywiłby organizm. Milla pomyślała o kawie, o wielkim, apetycznie parującym kubku pełnym kawy. Albo może gorącej czekolady Czekolada... w dowolnej formie. an43 293 Pomyślała o Diazie i o tym, co zrobią dzisiejszej nocy - o ile uda im się wrócić do hotelu. Dotarli do samochodu dokładnie w tym momencie, w którym Milla stwierdziła, że nie da rady zrobić już ani kroku. Nigdy przedtem widok tej potwornej maszyny nie sprawił jej tak wielkiej przyjemności. - Kluczyki - wychrypiała tknięta nagłym przeczuciem. - Masz je ciągle w kieszeni? Fajną sprawą w dżinsach jest to, że zmoczone przylegają ściśle do ciała. Co było w kieszeniach, to raczej w nich zostawało, nawet w wartkim potoku. Diaz z trudnością wbił palce do mokrej i zimnej kieszeni i wydobył stamtąd kluczyki. - Dzięki Bogu - odetchnęła Milla. Następnym wyzwaniem było wejście do kabiny auta. Diaz próbował ją unieść, ale nie dał radyWreszcie udało mu się podsadzić kobietę na tyle, by zdołała, chichocząc, wczołgać się do środka, na podłogę kabiny - a stamtąd na siedzenie. Sytuacja nie była wprawdzie zabawna, ale wybór był już tylko pomiędzy śmiechem i płaczem. Diaz musiał chwycić się kierownicy, by wciągnąć się do kabiny; trząsł się tak bardzo, że musiał próbować trzy razy, zanim wreszcie trafił kluczykiem w stacyjkę. W kabinie było jednak cieplej niż na zewnątrz, a po kilku minutach pracy klimatyzacji z nawiewu zaczęło lecieć ciepłe powietrze. Diaz sięgnął za siedzenie i wyciągnął dwie grube bluzy, nowe, jeszcze z metkami; widocznie kupił je an43 294 dzisiaj, tak na wszelki wypadek. Jego zdolność przewidywania zadziwiała Millę, nie mógł przecież wiedzieć, że wylądują w wodzie. Mężczyzna zdjął z grzbietu smętne resztki koszuli, a potem Tshirt. Milla nie była aż tak skonana, by nie zainteresować się wspaniałą, lekko owłosioną klatką piersiową Diaza i jego intrygującym umięśnionym brzuchem. Sama zdjęła bluzę i mokry stanik, a wtedy nagle mężczyzna chwycił ją i przyciągnął do siebie, całując namiętnie, osaczając w przestrzeni pomiędzy kierownicą a własnym stalowym ciałem. Ich nagie piersi spotkały się, włoski na klatce Diaza połaskotały wzwiedzione z zimna sutki kobiety, poczuła w nich zmysłowe mrowienie. Objęła Diaza za szyję, drugą ręką dotknęła jego pleców, czując, jak grają tam żelazne mięśnie. Tym razem pocałunek nie był nieśmiały ani delikatny. Mężczyzna całował ją zachłannie, jakby nie mogąc doczekać się powrotu do hotelu. Jego język badał wnętrze ust Milli, jego zęby łagodnie przygryzały jej wargi. Pogładził jej piersi, ścisnął delikatnie, poznając ich kształt, ucząc się ich miękkości, dopasowując do swojej dłoni. Milla westchnęła cicho, nie przerywając pocałunku. Wiele czasu minęło, od kiedy ostatnio tak się czuła. Zbyt wiele. Wciąż nie mogła