polo. Nate wystąpił w surfingowej koszulce i spodniach
do kolan. Omawiał coś z zapałem z Larrym. Włosy Kelsey lśniły, opadając na nagie ramiona. Sukienka układała się miękko na wszystkich miłych 187 dla oka zaokrąglonych liniach ciała. Kelsey słuchała z uwagą słów Jorge'a Martiego, siedzącego po jej lewej stronie. Jorge dobrze wyglądał. Ciemny, przystojny, tylko on miał marynarkę. Podobnie jak Kelsey, robił wrażenie ubranego zarówno elegancko, jak i niedbale. Kelsey się roześmiała. Przed ujawnieniem swej obecności Dane zrobił niepostrzeżenie kilka zdjęć. Potem wsunął mały, wodoodporny aparat do kieszeni czarnej kurtki i podszedł do stolika. Kelsey uniosła wzrok. Nie potrafiłby stwierdzić, czy cieszy się z jego przybycia. Cindy, jak zawsze wylewna, powitała go entuzjastycznie: - Dane, już myśleliśmy, że nie przyjdziesz. - Przepraszam za spóźnienie. Usiadł i wziął menu, choć znał je na pamięć. - Jak się masz, Jorge? - rzucił. - Doskonale, a ty? - Jakoś leci. Mam nadzieję, że nie czekaliście na mnie z zamówieniem? - Jesteśmy na Keys - odpowiedział Larry. - Nigdzie się nam nie spieszy. Postanowiliśmy dać ci pół godziny. Potem jeszcze przez piętnaście minut narzekaliśmy, że cię nie ma. - Wiedziałem, że przyjdziesz - stwierdził Nate. - Przy okazji, te ukryte kamery są świetne. Zwolniłem dzisiaj chłopaka. Miałem na taśmie scenę, jak wkłada rękę do kasy. Dziękuję, zaoszczędziłeś mi nerwów. - No cóż, urządzenie zadziałało. - Takie kamery są rzeczywiście konieczne 188 - wtrącił Larry. - Chociaż w pracy czuję się trochę jak u Orwella. Śledzą i nagrywają każdy mój krok. Dane uśmiechnął się smutno. - Taki sprzęt dużo kosztuje. Chyba wasz pracodawca bardzo sobie ceni twoje starania. - Albo podejrzewa, że prysnę z materiałami do konkurencji. Trudno, takie jest życie. - Skoro Dane już jest, zamówmy - zaproponowała Cindy. - Wiem, że to Keys, ale ja tu mieszkam i czasem muszę coś zjeść. Wszyscy się roześmiali. Nate skinął na kelnera i złożyli zamówienie. - Mam nadzieję, że nie będziesz rozczarowana - powiedział do Kelsey. - Nie mamy tu zbyt wyrafinowanej kuchni. - Spróbujemy jej kiedy indziej -odpowiedziała Kelsey. - Na razie wystarczy nam towarzystwo